Historia polskiej motoryzacji na Ochocie

Samochód... Jeszcze w latach 60., 70. i 80. było to swego rodzaju "dobrodziejstwo", "luksus". Każdy samochód stawał się rodzinnym. Dopiero w duchu zmian ustrojowych, w skutek których powstała III RP zaczęły się pojawiać dwa samochody w rodzinie (jeden dla męża, drugi dla żony). Potem, gdy dzieci dorastały dorabiały się własnych pojazdów i dziś dochodzi do tego, że każdy ma swój, przeważnie jednoosobowy samochód.

Przez te wszystkie lata mieszkańcom spokojnej Filtrowej do głowy nie przyszłoby, że przy ich urokliwej ulicy może powstać muzeum... Muzeum Motoryzacji!

W sobotę, 21 marca, po prawie dwumiesięcznej przerwie swoją działalność rozpoczęło Muzeum Motoryzacji, będące oddziałem Muzeum Techniki w Warszawie. Przeniesione zostało z dawnej Fabryki Norblina przy ul. Żelaznej 57/59, gdzie funkcjonowało pod nazwą Muzeum Przemysłu. Nową siedzibą zostało pomieszczenie mieszczące się w podwórkach osiedla przy ul. Filtrowej 62.

Gdy wchodzimy do muzeum witają nas trzy auta rodem z pierwszej połowy XX w. Wśród nich elegancki, amerykański Ford „na korbkę”.

Dalej poruszamy się ulicą Jednośladową, gdzie możemy zobaczyć klasykę polskiego przemysłu motocyklowego – Osa, Junak czy Perkun to tylko niektóre z jednośladów, które tam na nas czekają.

Następnym etapem naszej podróży po Muzeum jest ulica Rządowa, gdzie widzimy ogromne samochody, w których siedział niejeden ważny polityk. Widać, że auta zostały już dotknięte rysą upływającego czasu.

Dochodzimy wreszcie to ulicy PZInżu(Państwowych Zakładów Inżynierii), gdzie czeka na nas wojskowy kabriolet, a obok niego Polski Fiat 508 z lat 30. (jest to praojciec jeżdżących dziś po naszych ulicach Fiatów Bravo i Stilo!).

Idziemy dalej, coraz mocniejsze staje się uczucie, że samochody które są przed nami już gdzieś widzieliśmy, chyba na zdjęciach rodziców, dziadków albo przynajmniej o nich słyszeliśmy. Mowa o klasyce odradzającej się po II Wojnie Światowej Polski Rzeczypospolitej Ludowej – Warszawie, jej młodszej siostrze Syrence, malutkim Mikrusie… To pierwsze auta będące dziećmi nowej fabryki przy Jagiellońskiej – Fabryki Samochodów Osobowych.

Nie może tu zabraknąć oczywiście Polskiego Fiata 125p, który na bardzo długo wpisał się w obraz polskich dróg. Znajdujemy też dwa prototypy: unowocześnioną Syrenę 110 i Warszawę 210. Aż serce trochę mocniej bije, gdy widzi się niezrealizowane dzieła polskich mechaników i projektantów.

Dojeżdżamy do ulicy Niespełnionych Nadziei, gdzie znajdujemy same polskie prototypy. Wita nas małe żółciutkie auto. Kolejny raz dominuje uczucie, że kiedyś już widzieliśmy coś podobnego do niego. Okazuje się, że to Beskid, polski zamysł z lat. 80. Pytanie: skąd go kojarzymy? Beskid to nowatorskie jak na owe czasy auto, z bardzo aerodynamiczną bryłą. Było niewiele większe niż Cinquecento, za to w środku miejsca było tyle co w Polonezie. Nowoczesne rozwiązania techniczne opatentowano, ale… Jak powszechnie wiadomo PRL nie była zbyt bogatym krajem. Nie było pieniędzy na przedłużenie patentu, więc… nie przedłużono go. Wykorzystała to firma Renault, która wypuściła na rynek na początku lat 90. model Twingo. Kto by pomyślał, że francuskie auto jest w ogromnej części oparte na polskim Beskidzie? Różni je delikatnie tylko stylistyka…

Obok stoi Ogar oparty na podzespołach Polskiego Fiata 125p, a także bezpośredni następca Polskiego Fiata 125p, Polonez (początkowo nosił nazwę Polski). W zamyśle był to samochód 3-drzwiowy, dosyć luksusowy. Nazwa do niego jak najbardziej pasuje – czuć, że to polski samochód. Widzimy też Warsa, który po paru latach miał zastąpić Poloneza, jednak nic z tego nie wyszło. Jest to autko bardzo przypominające Opla Kadetta czy VW Golfa z lat 80.

Pod koniec tej ulicy nie może zabraknąć Malucha – jeżdżącej historii polskiej motoryzacji wyprodukowanej w liczbie ponad 4,5 mln. sztuk. Ten samochód też był poddawany wielu próbom modernizacji - opracowywane były m. in. Maluch Kombi, Cabrio, a także wersja dostawcza o urokliwej nazwie Bombel.

Vis a vis Niespełnionych Nadziei widzimy rajdowe wersje Dużego Fiata i Poloneza – bardzo miło popatrzeć na to, że polskie auta kiedyś brały udział w wielu ważnych wyścigach. Nieco schowany stoi też Peugeot 206 WRC.

To już koniec naszej podróży po Muzeum Motoryzacji. Z przyczyn technicznych (muzeum nie jest zbyt duże) nie znalazły się tu wszystkie eksponaty, które mogliśmy oglądać w Norblinie na Woli. Zabrakło przede wszystkim autobusów, które wrosły w historię Warszawy, takich jak piętrowy Bussing, Chausson, elektryczny Berliet… Jeśli ktoś chce zobaczyć te perełki warszawskich ulic – zapraszamy do oddziału Muzeum w Chlewiskach (140 km. od Warszawy, niedaleko Szydłowca).

Muzeum jest czynne:

Pon - nieczynne

Wt – Pt: 8:30 – 16:00

Sob – Nd: 10:00 – 15:00

Wstęp: dzieci 3 zł, dorośli 6 zł.

Idzie wiosna, robi się coraz cieplej, więc będziemy częściej chodzić na spacery. Żyjemy w XXI, dobie głównie samochodów niemieckich, francuskich, włoskich i japońskich. Naprawdę wato wybrać się na Filtrową 62 i zobaczyć polską, zapomnianą już nieco historię motoryzacji.

********

Kubota

Komentarze